Dziś mija tydzień od naszej wyprawy na słynne Kulikowisko, czyli szkolenie prowadzone przez Tomka Kulika. Na radomskim torze. Trzeba tutaj koniecznie dodać, że jest to szkolenie z zakrętów a nie szkolenie sportowe. Jest to bardzo ważna informacja, ponieważ wielu osobom na hasło tor albo zapalają się oczka albo wręcz przeciwnie od razu się zniechęcają. Czym jest to szkolenie, czego należy oczekiwać i kto się na nie powinien udać? To są pytania, na które postaram się odpowiedzieć w tym artykule, a pomogą mi Iza, Justyna, Grzegorz, Mateusz i Mariusz. Do szkolenia na prawo jazdy każdej z tych osób przyłożyłem rękę, więc mogę śmiało powiedzieć, że są to moi kursanci. Nie musiałem ich długo namawiać na ten wyjazd i to szkolenie. Mieli trochę obaw, ale jak sami zaraz zobaczycie, zupełnie bezpodstawnych.
Ale zacznijmy od początku. Z Tomkiem znam się już jakiś czas. Poznaliśmy się podczas konferencji instruktorów w Warszawie, potem brałem udział w jego warsztatach dla instruktorów nauki jazdy. Od czasu do czasu wymienialiśmy się mailami, w których głównie ja pytałem a on odpowiadał. Nigdy jednak nie miałem czasu ani pieniędzy aby pojechać na jedno z jego szkoleń. No właśnie, tutaj się na chwilę zatrzymajmy. Czy potrzebne są pieniądze i czas. Szkolenie kosztowało nas 400 pln od osoby. Dużo? Zaraz zaczną się głosy, że tak. Ale zastanówmy się szczerze i spokojnie. Kupujemy motocykl w przedziale 10-100 tys w zależności od zasobności portfela. Do tego kask, ciuchy, buty, rękawice, kufry, sakwy, uchwyty na telefon, tuning motocykla. Lekką ręką, kolejne 10 tys. Do tego kasa na paliwo, zloty, itp. I naprawdę ciężko nam w tym wszystkim odłożyć 400 pln raz na rok czy dwa lata? A przecież wyjazd na takie szkolenie możemy spokojnie potraktować jak wycieczkę.
No a co z czasem? Samo szkolenie trwa 8 godzin. Od 9 rano. Jeśli ktoś mieszka w odległości powiedzmy do 100 km od toru, to jeden dzień mu wystarczy. My niestety mieliśmy ponad 200 km w jedną stronę a to oznaczało małą komplikację. Czysto teoretycznie w jeden dzień też byśmy się wyrobili. Ale żeby dojechać to trzeba by wstać o 3 rano, potem 8 godzin męczącego treningu i znowu kilka godzin powrotu. Ani to mądre ani bezpieczne. Zwłaszcza, że pogoda nie zapowiadała się wybitnie. Dlatego postanowiliśmy spędzić cały weekend w swoim towarzystwie. Woleliśmy przyjechać do Radomia w piątek po pracy. Zero pośpiechu, przejazd bez gonienia i oglądania się na zegarek. No prawie. Musieliśmy zdążyć przed 21.00 ale o tym za chwilę. Dzięki temu następnego dnia wypoczęci, wyspani, czyści i pojedzeni mogliśmy się zameldować na torze. Cały dzień szkolenia, powrót do hotelu, chwila odpoczynku a potem relaks i integracja na mieście, znowu bez martwienia się, że przed zmrokiem nie zdążymy dojechać. Na powrót wybraliśmy niedzielę, dokładnie z tych samych powodów co wyżej. Po prostu postawiliśmy w ten weekend na bezpieczeństwo i spędzenie czasu w dobrym towarzystwie. Więc, tak, jeśli mieszkasz dalej od Radomia, to musisz zarezerwować sobie cały weekend. Ale na zloty przecież też jedzie się na cały weekend, więc nadal nie widzę większego problemu.
Do Radomia musieliśmy zdążyć w piątek przed 21.00. Ponieważ Iza dzień wcześniej miała urodziny, zdalnie zamówiliśmy tort , który trzeba było odebrać. Oczywiście w pełnej konspiracji. Dlatego piątkowy wieczór upłynął na integracji przy pizzy, torcie i napojach. Do późna w noc dyskutowaliśmy o motocyklach, technice jazdy, o tym co nas czeka na torze i o wszystkim co przyszło nam do głowy.
A w sobotę.... no cóż, szybkie śniadanie i wyjazd bo lekko się spóźniliśmy. Jeszcze tankowanie i zameldowaliśmy się na torze po pierwszym dzwonku, gdy Tomek już zaczął odprawę. A co nas czekało tego dnia? I to jest informacja bardzo ważna dla tych którzy mają obawy albo uważają, że takie szkolenie na torze nie jest dla nich.
Szkolenie zaczęło się od prostych rzeczy, ćwiczenie na widzenie peryferyjne, właściwy dosiad, omówienie przeciwskrętu. I pierwsza sesja na torze aby to wszystko przećwiczyć.
Potem kolejne rzeczy. Patrzenie w zakręt, odpychanie się od podnóżka, schodzenie z kanapy w zakręcie, patrzenie w drugą stronę podczas skręcania. Po każdym omówieniu sesja na torze aby przećwiczyć omawiane zagadnienie. W sumie, w pewnym momencie zgubiłem już rachubę ile razy byliśmy na torze. Czas płynął bardzo szybko, ale nawet ulewny deszcz nie zepsuł nikomu humoru. Oczywiście tor zrobił się bardziej śliski i trzeba było uważać, ale w deszczu też trzeba umieć jeździć.
Kilka informacji dla tych którym na hasło tor oczka się zaświecają i dla tych, którzy na hasło tor mają obawy. Jak już wspominałem we wstępie jest to szkolenie z pokonywania zakrętów. Techniczne. Nie sportowe! to znaczy, że, zwłaszcza w grupie początkującej prędkości nie są duże. Jest absolutny zakaz wyprzedzania na torze, a zatem nie ma zapędów do ścigania się. Uczestnicy podzieleni są na grupy w zależności od umiejętności.
Kto nie chce szuka powodu, kto chce szuka sposobu - jak mawia stare powiedzenie. Częstym powodem, który słyszę gdy ktoś twierdzi, że to nie dla niego jest argument, że on ma złą maszynę na tor. Bzdura. W szkoleniu brały udział praktycznie wszystkie rodzaje sprzętów. Bobery w postaci Indiana Scouta Bobbera, turystyki pokroju BMW F1250 GS, nakedy - Honda CB500, Honda 250 VTR, sporty - CBR600. Ale była też całkiem pokaźna reprezentacja armatury. Przy okazji widzicie, że rozstrzał w pojemnościach też dość spory.
Drugim powodem jaki często jest podnoszony to staż na motocyklu. Za krótko jeżdżę nic nie umiem albo co chyba nawet gorsze, już tak długo jeżdżę, że nie potrzebuję takiego szkolenia. Kolejna bzdura. Osoby początkujące mają okazję poćwiczyć to, czego nie mieli szansy nauczyć się podczas kursu na prawo jazdy. Osoby z większym doświadczeniem również czegoś się dowiedzą i coś poćwiczą. Każdy znajdzie w tym szkoleniu coś dla siebie. A jeśli uważają, że są świetni, to czujni instruktorzy rozstawieni wokół toru wytłumaczą mu co jeszcze może poprawić w swojej technice.
Samo szkolenie zorganizowane jest profesjonalnie. Jest ratownik na miejscu, mechanik, fotograf. Jest gdzie usiąść i odpocząć. Jeśli ktoś na prawdę przykłada się do ćwiczeń to pod koniec dnia jest zmęczony. Szkolenie mija niestety za szybko. A wszystko to przez fajną i wesołą atmosferę, przez kolejne historie i anegdoty, wymianę doświadczeń i wrażeń z toru między uczestnikami. Żadnej rywalizacji, żadnej napinki. Każdy tu jest dla siebie i własnych umiejętności. Jeżeli tylko ktoś słuchał tego co było mówione i ćwiczył zgodnie z zaleceniami instruktorów to jego warsztat i technika jazdy była pod koniec dnia na zupełnie innym poziomie.
My po szkoleniu wróciliśmy rozemocjonowani do hotelu. Szybki prysznic i poszliśmy w miasto. Coś zjeść, coś wypić ale przede wszystkim odpocząć i się zrelaksować. Rozmowy do późnej nocy, wymiana doświadczeń i spostrzeżeń, pytania i odpowiedzi pozwoliły usystematyzować i poukładać w głowie ogrom informacji z tego dnia.
Niedziela to czas powrotu. Pakowanie, śniadanie, spokojna jazda i delektowanie się ładną pogodą. Zakwasy i zesztywniałe mięśnie, przynajmniej u mnie, przypominały mi o pracy jaką dzień wcześniej wykonałem. Szkolenie było niesamowite i wiem na pewno, że jeszcze tu wrócę. Jeżeli Ty się wahasz i nie jesteś przekonany czy warto jechać, to posłuchaj mojego głosu i jedź. Na pewno nie będzie to czas stracony a pieniądze wyrzucone w błoto. Osobiście uważam, że każdą okazja do podniesienia swoich umiejętności należy wykorzystać. Przecież ma to realny wpływ na nasze bezpieczeństwo.
A teraz oddam głos pozostałym uczestnikom naszej wyprawy:
Jak długo jeździsz motocyklem?
Mariusz: 2 miesiące
Mateusz: 3 miesiące
Grzegorz: 5 sezon
Justyna: 3 sezon
Iza: Od maja 2017
Jakim motocyklem jeździsz na co dzień?
Mariusz: Indian Scout Bobber
Mateusz: Yamaha R3
Grzegorz: Honda NT 700 VA Deauville
Justyna: Honda CB500
Iza: Honda VTR 250
Czy przed szkoleniem czułaś/czułeś, że panujesz nad swoim motocyklem?
Mariusz: Niby czułem, że panuję ale zakręty mnie stresowały i przed każdym znacznie zwalniałem
Mateusz: Nie do końca
Grzegorz: Tak
Justyna: Nie zawsze
Iza: Raczej tak, chociaż były sytuacje i warunki, w których czułem się mniej pewnie
Dlaczego zdecydowałaś/zdecydowałeś się wziąć udział w szkoleniu?
Mariusz: Aby podnieść swoje umiejętności
Mateusz: Grzesiek mnie namówił, ma dar przekonywania, a przy okazji wycieczka na moto.
Grzegorz: Żeby podnieść umiejętności
Justyna: Mąż mnie zmusił :P A poważnie: Byłam już na innym szkoleniu moto i wiem, że takie szkolenia rozjaśniają w głowie, pomagają lepiej ogarniać motocykl, układa się lepiej w głowie to co teoretycznie się wie. Poza tym jest ktoś kto z zewnątrz patrzy i koryguje błędy, pokazuje złe nawyki
Iza: Trening czyni mistrza :)
Czy przed szkoleniem miałaś/miałeś jakieś obawy związane z jazdą motocyklem lub samym szkoleniem?
Mariusz: Znaczne zwalnianie przed zakrętami już wspomniałem, co do szkolenia obawiałem się, czy nie za wcześnie dla mnie stawić się na torze, czy nie powinienem już więcej umieć, czy nie będę za bardzo „zamulał” innym uczestnikom
Mateusz: Jazda motocyklem: zakręty, auta z naprzeciwka na zakrętach, pozycja na moto. Szkolenie: gleba, rozwalone moto, deszcz, wstyd z powodu gleby, powrót do domu na lawecie.
Grzegorz: Obawy o uszkodzenie motocykla w przypadku ślizgu
Justyna: Bałam się że będę zamulać na torze i wszyscy mnie będą wyprzedzać albo złościć się że psuję im zabawę
Iza: Bałam się że będę odstawać od grupy, bałam się zakrętów, bałam się że wylecę na którymś zakręcie
Czy miałaś/miałeś jakieś oczekiwania związane ze szkoleniem?
Mariusz: Miałem nadzieję nauczyć się bezpiecznie pokonywać zakręty
Mateusz: Ogólnie chodziło o złapanie podstaw techniki i to się udało, na torze nie poszalałem ale tez nie o to chodziło.
Grzegorz: Tak - żeby po szkoleniu umieć więcej i wiedzieć więcej niż przed
Justyna: Korekcja błędów i złych nawyków, polepszenie techniki brania zakrętów
Iza: Miałem nadzieję że poprawię moje umiejętności jazdy, przede wszystkim poczuje się pewniej w zakrętach i później żaden zakręt nie będzie mi straszny :)
Czy Twoje oczekiwania zostały spełnione?
Mariusz: Jestem bardziej niż zadowolony ze szkolenia, nie oznacza to iż po wyjeździe wszystko umiem ale z pewnością wiem na co zwracać uwagę i jak ćwiczyć swoje umiejętności
Mateusz: Tak, z nawiązką
Grzegorz: Tak, z nawiązką, bo dowiedziałem się i nauczyłem kilku rzeczy poza torem
Justyna: Yes!
Iza: Tak
Czego nauczyłaś/nauczyłeś się podczas szkolenia?
Mariusz: Szkolenie wprowadzało etapami kolejne elementy pokonywania zakrętów, ale ćwiczenie ze skrętem bioder było dla mnie „przełomowe” gdy zobaczyłem różnicę jak motocykl bardziej stabilnie i przy mniejszym przechyle skręca - pomimo, że mój „nie skręca”. Dodatkowo interesujące było ćwiczenia z antyprzeciwskrętem.
Mateusz: Wiem, że część rzeczy była na kursie, ale możliwość poćwiczenia tego na torze a na kursie to niebo a ziemia. Na torze po prostu te ćwiczenia lepiej wchodzą w nawyk.
Grzegorz: Głównie pracy bioder i pozycji w skręcie (wychylenie)
Justyna: Że w prawo skreca się trudniej niż w lewo :D A nie, to już wiedziałam! Że antyprzeciwskręt jest fajny do szybkiego prostowania motocykla oraz, że krzywię sie niemiłosiernie na moto próbując sie wychylić do zakrętu, czyli coś nad czym muszę popracować
Iza: Poprawnej pozycji na motocyklu, jak zachowywać się na motocyklu w trakcie pokonywania zakrętów i w sumie przed i po zakrętach też.
Jak oceniasz swoje umiejętności po szkoleniu?
Mariusz: Z pewnością jestem bardziej świadomy ale jeszcze za wcześnie abym mówił o poprawie umiejętności
Mateusz: No w końcu można jeździć po zakrętach, ale po naszych rozmowach widzę ze jeszcze długa droga.
Grzegorz: Na skali 1-10 na mocną 6
Justyna: Większość rzeczy znałam z teorii a nawet z praktyki, ale więcej teraz robię bardziej świadomie.
Iza: Lepiej niż przed
Czy według Ciebie są jakieś przeciwwskazania do udziału w takim kursie? (np. staż na motocyklu, typ motocykla, itp.)
Mariusz: Wbrew moim obawom opisanym wyżej uważam, że nie ma żadnych. Uważam, że każdy raz na jakiś czas powinien brać udział w takim szkoleniu
Mateusz: Hmm, może zbytnia brawura, ale chyba nie było takich osób,
Grzegorz: Nie ma
Justyna: Absolutnie nie, na każdym etapie umiejętności oraz na każdej maszynie każdy znajdzie coś dla siebie. Ja wychodzę z założenia, że nigdy nie umie się motocykla perfekcyjnie i że nie ma nic gorszego niż rutyna. Więc ćwiczenia tego typu polecam każdemu
Iza: Nie. Uważam że każdy powinien spróbować.
Kto według Ciebie powinien wziąć udział w takim szkoleniu?
Mariusz: Jak wspomniałem wyżej - każdy :)
Mateusz: To powinno być pierwszą rzeczą po odebraniu prawka i zrobieniu kilku k km. W moim przypadku sprawdziło się rewelacyjnie 3k km po szkoleniu
Grzegorz: Każdy, szczególnie motocykliści z krótkim stażem mający dopiero pierwszy swój motocykl
Justyna: Każdy. J/w. I ten kto się boi motocykla bo dla niego to początek przygody i ten, który już na nim śmiga od dłuższego czasu
Iza: Każdy motocyklista
Czy wziąłbyś jeszcze udział w takim szkoleniu?
Mariusz: Zdecydowanie tak
Mateusz: Chyba się zapisze na drugi kurs
Grzegorz: Tak, ale miałbym nadzieję, że z mniejszą liczbą uczestników
Justyna: Zdecydowanie!
Iza: Tak
Napisz krótką relację ze szkolenia
Mariusz: To była wspaniała przygoda, atmosfera którą przez kilka miesięcy budowaliśmy planując i wymieniając przemyślenia przed szkoleniem. Później dotarcie do samego Radomia to cała sympatyczna wyprawa. Na miejscu zaskoczyła mnie liczba motocykli, zastanawiałem się czy dużo osób będzie poza 8mką o której wiedziałem :) na miejscu było pewnie około 70 uczestników. Tomasz ma specyficzne poczucie humoru, które mi przypadło do gustu :) ale dzielenie się wrażeniami, komentowanie, żartowanie w naszej grupce było wspaniałym uzupełnieniem. Odczułem niemały stres po pierwszej wywrotce jednego z uczestników i zaskoczyło mnie odrobinę, że nawet poszkodowani nie wydawali się za bardzo przejęci (choć to może mylne wrażenie)… niemniej jednak cieszę się, że nam nic takiego się nie przytrafiło i paradoksalnie cieszę się, że padał deszcz ponieważ pomógł mi oswoić się z takimi warunkami na drodze.
Mateusz: Prowadzenie i samo szkolenie rewelacja, początek trochę stresowy bo jednak masa doświadczonego towarzystwa na Super brykach, ale z drugiej strony cala grupa jeździła razem, co też fajnie uspokajało. Bardzo dobrze było widzieć kogoś z grupy z przodu. Poza tym samo szkolenie to trochę otwarcie oczu jak to wszystko razem powinno się w zakręcie spinać. Ostatecznie pogoda na minus, ale pewnie dzięki temu trochę zwalczyłem swój strach do mokrego asfaltu.
Grzegorz: Kulikowisko oczami Grzegorza
Iza: Szkolenie prowadzone mega profesjonalnie, przez świetnych, doświadczonych instruktorów. Poziom merytoryczny szkolenia bardzo wysoki. Stopniowanie poziomu trudności kolejnych zadań ułatwiło ich przećwiczenie i przyswojenie wiedzy. Była utrzymana dyscyplina, ale jednocześnie atmosfera była bardzo przyjazna i nie czuć było presji ze strony instruktorów