Ten wyjazd planowaliśmy od bardzo dawna. Już od ponad roku chodziło mi po głowie, aby zabrać absolwentów moich kursów na profesjonalne szkolenie na torze. Chciałem, aby mogli poćwiczyć to, czego nie jestem w stanie im przekazać, pokazać ani z nimi przećwiczyć na naszym placu manewrowym lub w ruchu drogowym.
Data: | 22.05.2021 |
Odległość: | ok 60 km (+ 440 km dojazdu) |
Motocykle: |
Honda VFR 250 |
Nie będzie to wpis o tym jak wyglądało szkolenie, z czego konkretnie się szkoliliśmy itd. Na taki artykuł przyjdzie jeszcze czas, gdy zbiorę relacje uczestników. Dziś będzie tylko krótka relacja z weekendowego wypadu oraz trochę zdjęć.
Sam wyjazd nie był skomplikowana imprezą. Jako, że w sobotę od 9.00 mieliśmy się szkolić to postanowiliśmy wyruszyć już w piątek, aby nie wyjeżdżać z Krakowa o 4 rano. Z drugiej strony, powrót do Krakowa zaraz po szkoleniu również nam się nie uśmiechał. Dość daleka droga w niepewną pogodę po 8 godzinach męczących ćwiczeń? Lepiej, spędzić ten czas na relaksie z super ekipą.
Po przebiciu się przez piątkowe korki oraz pokonaniu S7 dotarliśmy na miejsce ok 20.30. Jeszcze tylko trzeba było wyskoczyć po tort, bo jedna z uczestniczek wyjazdu miała dzień wcześniej urodziny, zamówić pizzę na kolację i już można było cieszyć się swoim towarzystwem w hotelu.
A w sobotę miało się dziać dużo. I się działo.
Tor Radom, bo tutaj miało się odbywać szkolenie, jest torem kartingowym. Nie za długim, ale krętym. A to miało spore znaczenie, bo wypada w tym miejscu dodać, że tematem szkolenia było pokonywanie zakrętów. Kilkanaście sesji treningowych, ok 60 km przejechanych, tor pokonany w obie strony. Do tego deszcz, mokry asfalt i wymagające ćwiczenia. Wszystko to sprawiło, że pomimo trudów na twarzach wszystkich uczestników gościły uśmiechy.
Organizatorem szkolenia był doskonale znany w środowisku motocyklowym Tomek Kulik, który dzielił się z nami swoją ogromną wiedzą przerywaną jedynie kolejnymi anegdotami.
Jak już wspomniałem, o samym szkoleniu dziś nie będę pisał. Będzie na to czas, gdy wszyscy uczestnicy ochłoną i napiszą swoje relacje. Napiszę jedynie, że jeśli ktoś się waha, to niech jak najszybciej rezerwuje miejsce na kolejnej edycji. Nie będzie zawiedziony. A jak możecie zobaczyć w tabelce na początku artykułu, rozstrzał typów motocykli oraz pojemności silników naszych uczestników był duży.
Po szkoleniu powrót do hotelu, szybki prysznic, przebranie się w coś wygodniejszego i postanowiliśmy ruszyć w miasto. Pomimo tego, że na torze nam dolało a wieczór zapowiadał się nie mniej mokry, nie chcieliśmy siedzieć bezczynnie w hotelu. W końcu jak często zdarza się odwiedzić Radom? Udało nam się skorzystać z poluzowanych obostrzeń i usiąść w ogródku. Relaks, chillout i wymiana spostrzeżeń z toru i z drogi. Tak mijał wieczór.
Następnego dnia śniadanie, pakowanie się i powrót do domu. Z nową wiedzą, nowymi doświadczeniami i postanowieniami ćwiczenia tego, czego się nauczyliśmy dnia poprzedniego. Na szczęście pogoda była tym razem dla nas łaskawa. Słoneczko fajnie grzało, więc można było doschnąć po ulewie na torze. Niby mieliśmy świadomość, że potrzebujemy w miarę szybko być w domu, jednak z drugiej strony jakoś nie spiesznie nam się jechało. Co chwilę przerwa. A to poprawić łączność, a to wymienić baterię w kamerze, a to zrobić zdjęcia i tak czas sobie leciał. Do domu udało się wejść idealnie przed kolejną ulewą.
Zostańcie z nami, aby przeczytać szczegółową relację z samego szkolenia. Już wkrótce!
{igallery id=2444|cid=4|pid=2|type=category|children=0|addlinks=0|tags=|limit=0}