Kilka lat temu wymyśliłem dla moich kursantów pewną formę integracji połączoną z nauką. Nauką rzeczy, których siłą rzeczy na kursie prawa jazdy nie da się zrobić. MotoMajówki z MotoOES to doroczny wyjazd na początku sezonu, przede wszystkim dla tych kursantów, którzy rok wcześniej zrobili prawko i kupili swoją maszynę. W założeniu, takie osoby początkujące w czasie MotoMajówki miały nauczyć się jazdy w grupie, jazdy na dłuższe dystanse, poćwiczyć technikę jazdy a jednocześnie poznać ciekawe miejsca oraz innych początkujących motocyklistów, aby móc później ze sobą jeździć. Żeby było raźniej po prostu. Plan się powiódł. W tym roku już po raz piąty pojechaliśmy na MotoMajówkę, piąty raz w inne miejsce i po raz piąty były nowe osoby. Ale co ważniejsze, powiodła się integracja. Od dłuższego czasu osoby, które z nami pojechały zostały przy nas. Prowadzimy dyskusje, żartujemy, radzimy, rozwiązujemy wspólnie różne problemy. Moi kursanci stworzyli wspaniałą społeczność z której to i do niej również, wywodzi się projekt "Niedźwiedź rusza w świat!".
Aha, no i w tym roku pojechaliśmy do Sandomierza. 8 maszyn, 9 osób. Rewelacyjny wyjazd.
Data: | 03.06.2021 |
Odległość: | ok 360 km |
Czas: | ok 12 godzin |
Motocykle: |
Junak 125s |
Ze względów pogodowych MotoMajówka mogła się odbyć w tym roku dopiero w czerwcu. Ale co się odwlecze to nie uciecze, jak mawia staropolskie przysłowie.
W latach wcześniejszych trasy obejmowały dużą ilość zakrętów. Celem wyjazdów była nauka ich pokonywania. W tym roku, chcieliśmy trochę odpocząć od winkli i skupić się na przyjemności jazdy przed siebie. Planowaliśmy jechać i cieszyć się drogą. Dla niektórych był to bardzo spokojny i luźny przejazd, dla innych 360 km na odcięciu. Ale tak to jest gdy razem jadą maszyny o pojemnościach 125 i ponad 1000 cm3. Tempo trzeba było wypośrodkować. Z drugiej strony przy 8 motocyklach tempo i tak musi spaść jeśli chce się bezpiecznie dojechać. Inna sprawa, że kompletnie nam się nigdzie nie spieszyło.
Długi weekend, święto, pogoda zapowiadała się idealna. Po co się spieszyć?
Spotkaliśmy się o godz 8.00 na placu MotoOES. Dla tych, którzy z Niedźwiedziem nigdy nie jechali odbyła się krótka odprawa i szkolenie. Jaką pozycję na motocyklu ćwiczyć, jakie są zasady jazdy w grupie, gdzie i po co w ogóle jedziemy.
Pół godziny później przyjechały osoby "zaawansowane", znaczy się te, które już kiedyś z nami jechały. Żeby się nie nudzili, też dostali zadanie w trasie. Nauka i ćwiczenie prawidłowej zmiany biegów w motocyklu.
Chwilę przed 9.00 ruszyliśmy w trasę. Słońce, 21 stopni, mały ruch. Czego chcieć więcej? Ogólnie pogoda sprzyjała nam przez cały wyjazd, ciepło na postoju, lekki przyjemny chłodek w czasie jazdy. Jedyny minus to tłumy ludzi w lokacjach które chcieliśmy zwiedzić. No ale mała liczba nowych zakażeń, cofnięte ograniczenia i piękna pogoda sprawiła, że wszyscy tłumnie ruszyli zwiedzać. Zanim dotarliśmy do pierwszej większej atrakcji czyli Sandomiarza, cieszyliśmy się miejscem, które jest rajem dla motocyklistów tuningujących swoje wydechy. Tunel w Ruszczy/Wadowie. Budowla z XX wieku o niesamowitej akustyce. Długi na prawie 200 metrów, odizolowany od świata zewnętrznego na tyle, że radio w samochodzie przestaje grać. Kto nigdy tutaj nie był, powinien przyjechać i przegazować swój motocykl. Chwila postoju i ruszamy dalej do...
Sandomierz
W zasadzie czasu na zwiedzanie nie było za dużo. Trochę pokręciliśmy się po rynku, obeszliśmy dookoła Bazylikę (trwała msza więc ze zwiedzania nici), poczekaliśmy trochę na wolne stoliki w restauracji. Obiad i w dalszą drogę. Nie ma co ukrywać, że na zwiedzanie Sandomierza trzeba przeznaczyć przynajmniej jeden cały dzień. Będąc przejazdem nie ma czasu. Zwłaszcza, że nie znając zbyt dobrze miasta zaparkowaliśmy.... hmmmm w sumie nie daleko, tylko bardzo nisko. Kilkaset stopni trzeba było pokonać.
Ujazd - Zamek Krzyżtopór
Trzecia z atrakcji tego dnia. Znowu tłumy ludzi. Znowu brak czasu na jakieś bardzo dokładne zwiedzanie, ale jednak postanowiliśmy poświęcić trochę czasu. Potężna budowla, robi niesamowite wrażenie. Zwłaszcza gdy patrzy się na nią od strony bramy frontowej i wydaje się stosunkowo mała. Dopiero przekroczenie tej bramy pokazuje ogrom fortyfikacji. Tutaj również trzeba by spędzić kilka godzin i to najlepiej z przewodnikiem, bo łażenie samemu i patrzenie na zniszczone ściany nie oddaje w pełni klimatu tego miejsca. Co ciekawe, miejsce to jest wyjątkowo lubiane przez motocyklistów. Całe chmary jednośladów na miejscu i w okolicy. Po zwiedzaniu jeszcze pyszne lody włoskie i ruszamy dalej. Krętymi leśnymi i mało uczęszczanymi drogami docieramy najpierw do Solca Zdroju, gdzie czeka nas odcinek specjalny. Offroadowy. Całe centrum miasta poważnie rozkopane co było dość ciekawą odmianą po monotonii prostego asfaltu. Wszyscy poradzili sobie świetnie.
Następnie dotarliśmy do ostatniej atrakcji tego dnia. Poligonu szkoleniowego Szkoły Aspirantów Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie.
Poligon SA PSP
Miejsce szczególne i specyficzne. Osobiście mam do niego ogromny sentyment. To tutaj prowadziłem kursy pierwszej pomocy dla harcerzy, to tutaj poznałem swoją żonę. Ale nie dlatego tutaj przyjechaliśmy. Przyjechaliśmy, bo chciałem pokazać to miejsce szerszemu gronu. Bardzo niewiele osób wie o jego istnieniu. Zapewne nikt z Was nie zastanawiał się nigdy jak ćwiczą i szkolą się strażacy. Bo przecież teoria w salach wykładowych to za mało. W tym miejscu, z dala od siedzib ludzkich, po środku niczego, mają swój poligon. Są tutaj stanowiska do wszelkich możliwych katastrof. Są rozbite autobusy, tramwaje samochody, są wieże, są gruzowiska, są stanowiska do gaszenia ognia i do zadymiania. Ale jest też śmigłowiec MI-2 czy samolot. Oczywiście wejście na teren poligonu jest zabronione bez odpowiednich pozwoleń, ale przez ogrodzenie też dużo widać. Co roku na przełomie sierpnia i września nowo przyjęci studenci szkoły przyjeżdżają tutaj na miesięczny obóz, tzw. unitarkę.
I w zasadzie to tyle. Pozostało 30 km do domu. Wracamy znanymi nam już drogami i przez Wzgórza Krzesławickie wjeżdżamy do Krakowa. Powoli nasza grupa rozjeżdża się na kolejnych skrzyżowaniach w stronę swoich domów. To był bardzo udany wyjazd.
Trasa którą pojechaliśmy:
Joomla Extensions