Biorąc pod uwagę szaloną pogodę w tym roku, trzeba korzystać z ładnych dni kiedy tylko się nadarzą. Inaczej za wiele nie pojeździmy. Wyznając tą zasadę, postanowiliśmy ruszyć się gdzieś w niedzielę. Biorąc pod uwagę ograniczony czas, wybraliśmy krótszą trasę. Zaledwie 170 km. Oczywiście okazało się, że czasowo wcale mniej nie wyszło i wróciliśmy jak zwykle późno do domu. Obraliśmy kierunek na Polskie Malediwy czyli Park Gródek w Jaworznie.
Data: | 06.06.2021 |
Odległość: | ok 170 km |
Czas: | ok 7 godzin |
Motocykle: |
Honda CB500 |
Celów tej wycieczki mieliśmy kilka. Pierwszy najważniejszy to oczywiście ruszyć się z domu i gdzieś pojeździć na motocyklach. Po drugie spędzić ten czas we dwójkę. Nie zrozumcie mnie źle, uwielbiamy wycieczki w większym gronie. Tym bardziej, że mamy szczęście do naprawdę wspaniałych ludzi z którymi się dogadujemy i cudownie bawimy. Jednak biorąc pod uwagę charaktery naszych prac, praktycznie nie mamy czasu tylko dla nas. Potrzebowaliśmy więc czasu na własność. Dzięki temu mogliśmy jechać własnym tempem oraz ćwiczyć pewne elementy techniki jazdy, które ciężko poćwiczyć w większej grupie.
Trzecim celem tego wyjazdu było przetestowanie tras, którą wyznaczyłem już bardzo dawno temu, a nigdy nie było okazji jeszcze się nią przejechać. Trasa zawiera szereg ciekawych miejsc do zwiedzenia. Jednak jak się okazało, czasowo jesteśmy w stanie obejrzeć jedną, góra dwie atrakcje. Pozostałe muszą poczekać na inną okazję.
Jeśli macie zamiast pojechać naszym śladem, sugeruję wcześniej przemyśleć co chcecie zobaczyć, bo każde z tych miejsc warte jest poświęcenia większej ilości czasu.
Najpierw dwie godziny pracy i można ruszyć w "trip". Kierujemy się drogą 94 w stronę Olkusza. Niestety remonty, zwężenia i spory ruch. Akurat ruchu się spodziewaliśmy, jak to w dzień kończący długi weekend. Niektórzy robią nam miejsce, inni uparcie nie chcą popatrzeć w lusterka. Cóż, takie życie motocyklisty. My nie jesteśmy z tych, którzy muszą zawsze być pierwsi i nie wymuszamy na kierowcach innych pojazdów żadnego zachowania. Jest miejsce to jedziemy, a jak nie ma - to grzecznie poczekamy.
W miejscowości gościniec odbijamy w prawo, w kierunku Ojcowa. Miejsca dobrze nam znanego.
Ojców
Ojców i droga nr 773 w kierunku Pieskowej Skały a potem dalej do Olkusza, to mekka krakowskich motocyklistów. Każdy przynajmniej raz powinien tutaj przyjechać. My byliśmy już wielokrotnie i zawsze lubimy tutaj wracać. Piękne skały, wijąca się droga, wspaniałe widoki. Niestety, piękna pogoda, długi weekend i zniesione obostrzenia spowodowały tłum ludzi. To jest przekleństwo tego miejsca. Piesi, rowerzyści, samochody. Na wąskiej drodze pełnej zakrętów. Siłą rzeczy w taki dzień jak dziś prędkość musi być mała więc i zakręty pokonywane w mało spektakularny sposób. Jeżeli ktoś przyjeżdża tutaj żeby poszaleć to wcześniej czy później doprowadzi do katastrofy.
W tych okolicznościach nawet się nie zatrzymujemy żeby porobić zdjęcia. Jest na tyle blisko, że zawsze możemy tutaj wrócić gdy sezon będzie niższy. Może na jesieni zrobimy relację z tego miejsca.
Mijamy Maczugę Herkulesa, Zamek w Pieskowej Skale, Sułoszową Pierwszą, Drugą a nawet trzecią i w miejscowości Sieniczno wracamy na drogę nr 94. Nadal w kierunku Olkusza, chociaż tylko na chwilę. Już na pierwszym większym skrzyżowaniu odbijamy tym razem w lewo w drogę nr 791, która jest czym w rodzaju namiastki obwodnicy Olkusza. Następnie chcąc dostać się na ulicę Mazaniec, naszym oczom ukazuje się ciekawy widok na.... no właśnie. Na co? Ktoś nam może powiedzieć co widzimy na załączonym obrazku?
Ulica Mazaniec, która przechodzi w w ulicę Długą wiedzie przez okoliczne lasy. Tutaj też postanawiamy się na chwilę zatrzymać. Zjeść coś, usiąść pod drzewem, nacieszyć się naturą.
Bukowno
Ruszamy dalej. Na ułamek chwili zatrzymujemy się w miejscowości Bukowno. Miejscowość nie w kij dmuchał, bo pierwsza wzmianka o niej pojawiła się w pismach już w 1402 roku. Przez Bukowno jedziemy od południowej strony. Tutaj czas jakby się zatrzymał. Wkopany w ziemię Stadion MOSiR z pozostałościami drewnianych ławeczek i orłem bez korony, kawałek dalej pomnik Żołnierzowi Polskiemu Społeczeństwo Bukowna upamiętniający żołnierzy poległych w II Wojnie Światowej. W Bukownie w latach 1961-1989 stacjonował 16 Dywizjon Rakietowy Obrony Powietrznej i choć upłynęło już wiele czasu, przynajmniej jak ciągle czuję tutaj jego obecność. Patrząc na zabudowę, ulice, szczegóły, nie widać tego wprost, ale kto był np. Bornem Sulinowie doskonale będzie wiedział o czym mówię, czuć klimat wojska.
Opuszczamy Bukowno i kierujemy się w stronę głównego punktu naszej wycieczki. Przed nami jeszcze 7 kilometrowa prosta ul. Bukowska i wjeżdżamy do Jaworzna. Niestety ul. Bukowska co prawda jest prosta, ale zdecydowanie nie jest równa. Ci z twardszym zawiasem lub mało wygodnymi kanapami odczują to najdotkliwiej. Jeśli, komuś zaświeciły się oczy myśląc o możliwościach rozwijania prędkości na tak długim odcinku, to muszę go zmartwić. Wyboje, dziury, piasek, duży ruch. Nic z tego, nie tutaj.
Park Gródek - Jaworzno
Jeszcze tylko przebicie się przez korek, znalezienie miejsca parkingowego i można iść podziwiać Polskie Malediwy. Zacznijmy jednak od tego, że naprawdę warto tutaj przyjechać, ale..... trzeba się uzbroić w ogromne pokłady cierpliwości. Tłumy, naprawdę ogromne tłumy ludzi, mało miejsc postojowych i gorąco, tworzą mieszankę wybuchową. Tutaj naprawdę pośpiech nie jest wskazany.
Ale trochę o miejscu. Park Gródek to tak naprawdę arboretum czyli ogród dendrologiczny. Powstał w miejscu po dawnych zakładach dolomitowych i kamieniołomie. Nie będę tutaj zamieszczał historii tego miejsca bo nie ma to sensu. To co jest ważne to fakt, że powstało naprawdę ładne miejsce. Są jeziora czy raczej zalewy, ale chyba najbezpieczniej napisać zbiorniki wodne z krystalicznie czystą lazurową wodą. Widoczność sięga kilku metrów. Są strome klify. Są ścieżki dydaktyczne, zarówno szczytami klifów jak i dnem wyrobiska. jest baza nurkowa. Ale jest też bardzo ciekawa kładka poprowadzona na wodzie jednego ze zbiorników. Gdy wody jest mało, kładka znajduje się ponad wodą, jednak gdy opady były spore, można iść kładką brodząc w czystej wodzie po kostki. Gdzieniegdzie widać pozostałości po przemysłowym charakterze tego miejsca.
Miejsce zdecydowanie warto zobaczyć ale trzeba wziąć poprawki na kilka rzeczy.
Po pierwsze tłumy ludzi. Naprawdę ogromne tłumy. Gdy popatrzymy na zdjęcia promocyjne tego miejsca to wyglądają one tak:
Źródło: https://podroze.smcloud.net/t/photos/t/144659/park-grodek-w-jaworznie_1138486.jpg
W rzeczywistości jednak musimy się przygotować na to:
Po drugie, tego miejsca nie da się "zaliczyć". Tutaj naprawdę trzeba poświęcić trochę czasu. Nam zeszło ok 2 godzin a naprawdę się spieszyliśmy. Niestety pojazdy zostawimy dość sporo od głównej atrakcji i konieczny będzie dłuższy spacer.
Po trzecie, jeśli planujecie przyjechać tutaj motocyklem, sugerujemy zgodnie z punktem drugim, zabierzcie ciuchy na przebranie. Zwłaszcza gdy będzie piękna pogoda, ponieważ...
Po czwarte, brak cienia. Długi spacer, zrobiliśmy około 3-4 kilometrów, w ciuchach motocyklowych da Wam się we znaki. Do tego o ile na górnych ścieżkach, częściowo można iść w cieniu drzew, o tyle na ścieżkach dolnych tego cienia praktycznie nie ma nigdzie.
Pomimo tych niedogodności, miejsce warte jest zobaczenia. Dawno nie widziałem tak przejrzystej wody. Być może warto zrezygnować z przyjazdu tutaj w szczycie sezonu i w święto, ale odwiedzić je warto.
W drogę. pot leje z nas strumieniami. Na szczęście mając kufry, kaski kurtki zostawiliśmy przezornie przy motocyklach. Jednak teraz trzeba to jeszcze ubrać na siebie. Jeszcze 5 minut, jeszcze 3 , jeszcze przebić się przez korek i już.... czuć powiew wiatru. Cieszę się, że nie wziąłem kurtki tylko koszulę motocyklową.
Z Jaworzna kierujemy się już powoli w stronę Krakowa. Wbijamy na autostradę A4, ale dosłownie na kilka kilometrów. Tylko tyle żeby ominąć centrum Chrzanowa. Drogą nr 781 jedziemy do miejscowości Płaza. W tych okolicach jest tyle atrakcji, nie ujętych w naszym GPX, że spokojnie wystarczy ich na kilka wycieczek w te strony. Jaskinia Maciejowa, Piec wapienniczy typu Hoffmannm Muzeum Życia Codziennego 193-1979, Kamieniołom w Płazie, Pałac Starzyńskich, a wszystko to na odcinku kilku kilometrów. Nie mamy czasu nawet żeby się zatrzymać i zrobić zdjęcie, do tego w Jaworznie nam dogrzało i chcemy jechać przed siebie żeby się trochę ochłodzić. Zatrzymujemy się jednak tylko na chwilę w Płazie, żęby zrobić zdjęcie znanej chyba na całą Małopolskę, jeśli nie szerzej plebanii. Budynek zlokalizowany jest przy skrzyżowaniu, a zbliżającym się od strony południowej ukazuje się wielkim zegarem oraz jakże optymistyczną sentencją pod nim.
Zamek Lipowiec w Babicach
Drogami nr 781 i 780 lecimy w stronę Alwerni. Po drodze jeszcze mijamy zamek. Co prawda jest on uwzględniony w naszym GPX jako miejsce warte obejrzenia, ale jest daleko od drogi. Nie tym razem. widzimy tylko wystającą spośród lasu wieżę.
Lokalna Kolej Drezynowa w Regulicach
Zanim dojechaliśmy do Alwerni, zatrzymaliśmy się na chwilę w tym miejscu. Kolejna atrakcja naszej trasy, której nie byliśmy w stanie zaliczyć. Po pierwsze dlatego, że brakowało nam już czasu, po drugie dlatego, że trzeba wcześniej rezerwować terminy. Przyjechaliśmy akurat w momencie gdy trwała odprawa kolejnej grupy i tylko dlatego udało się zrobić zdjęcia.
Atrakcja ta umożliwia przejazd drezynami czyli maszynami napędzanymi siłą własnych mięśni na 11 kilometrach nieczynnej już trasy kolejowej nr 103 relacji Trzebinia - Wadowice. Trzeba wcześniej rezerwować sobie terminy, a czas przejazdu to ok 2 godzin. Na pewno tu wrócimy.
Muzeum Pożarnictwa w Alwerni
Kolejna atrakcja, której nie udało nam się zobaczyć. Ze względu na odpust droga dojazdowa była zamknięta. Co więcej Muzeum można zwiedzać od poniedziałku do soboty w godzinach między 9.00 a 15.00 i to po wcześniejszym umówieniu się przez telefon.
Na koniec jeszcze przejazd bardzo urokliwą drogą prowadzącą przez Rezerwat Dolinę Potoku Rudno i drogą nr 780 przez miejscowości znane wszystkim krakusom, Liszki i Kryspinów wracamy do Krakowa.
To był udany wyjazd. Miał być krótki ale nie wyszło. Nie narzekamy z tego powodu. Było malowniczo i pięknie. Spędziliśmy cudowny czas i na pewno wrócimy w te okolice.
Co więcej to był bardzo udany weekend. Wynik 550 kilometrów nie jest jakoś wybitny, ale nie tylko kilometry się liczą. Liczą się ludzie i miejsca, które tworzą niezapomniane wspomnienia. Obyśmy pojechali znowu wkrótce gdzieś.
Trasa którą pojechaliśmy:
Joomla Extensions